poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 9: ,,Rozczarowanie, pojedynek w Zakazanym Lesie"


Kathleen w kilka chwil stała się najbardziej pożądaną osobą w całym Hogwarcie. Jej spektakularne gole były głównym tematem fanów Quidditcha. Wszystkie dziewczyny chciały jak najbardziej się do niej upodobnić. Z tego co wiedziała zamierzały również założyć jej fanclub. Sława jaką wszyscy ją otaczali wcale ją nie obchodziła. W głębi duszy była zwyczajną nastolatką, która pragnęła, by chłopak jej marzeń, odwzajemnił jej uczucie. Tymczasem tylko sprawił jej zawód. Nie zjawił się na imprezie. Gdyby wiedział ile łez ją to kosztowało...
- Nie możesz się tak zamartwiać!- Lexy usiadła obok przyjaciółki.- Co się stało z naszą Kat?
- Odeszła i nie wróci...- pociągnęła nosem.
Czuła się dziwnie. Tego samego dnia odczuwała tyle różnych emocji: radość, smutek, złość...
- Daj spokój! To, że on nie przyszedł na imprezę to nie znaczy, że cię nie lubi!- Jenny położyła swoją dłoń na jej ramieniu.
- Może i macie rację.- wzruszyła ramionami Kathleen.- W każdym bądź razie sprawił mi okropny zawód.
- Victor to sympatyczny chłopak i na pewno nie zrobił tego specjalnie.- odezwały się bliźniaczki.
- Wiecie co...  chciałabym pobyć trochę sama.- Kat odwróciła się w stronę okna.
Dziewczyny spojrzały na nią z wyrzutem.
- Myślałam, że się przyjaźnimy.- Jenny miała Kat za złe, że właśnie  wyprasza je ze wspólnej sypialni.
- Owszem, ale tym razem nie możecie mi pomóc.
- Zdecyduj się- wolisz zamartwiać się Victorem czy spędzać czas z nami?!
- Jeśli macie tak wrzeszczeć, to wybieram tą pierwszą opcję.- Kat wsunęła się pod kołdrę i zasłoniła sobie głowę poduszką.
- A teraz jeszcze masz czelność nas ignorować! - zdenerwowała się Lexy.
- Tak, mam i jestem z tego dumna!- odezwał się głos stłumiony przez poduszkę.
- Jak nasza rozmowa ma tak wyglądać, to weź się wypchaj.- Jenny ze złością rzuciła w Kat zmiętą kulką papieru.
- Wzajemnie!- Kathleen wyłoniła się zza poduszki z jadowitym uśmiechem. -W misiach z którymi śpicie jest wystarczająco pluszu dla nas troje.
- Wcale nie śpimy z żadnymi misiami.- bliźniaczki zrobiły się całe czerwone na twarzy.
- Nie? A co znalazłam pod waszymi łóżkami?
- Nawet jeżeli to prawda, nie powinno Cię to interesować!
- Podobnie jak was moje relacje z Victorem!
 - I świetnie! - wykrzyknęła Lexy.
Razem z siostrą wybiegły z sypialni, a potem z dormitorium. Przez te cztery lata znajomości z Kathleen jeszcze nigdy się nie pokłóciły. Dotąd uchodziły za najbardziej zgrane trio na swoim roku. Nagle Jenny stanęła jak wryta.
- Idzie Aranei!- wyszeptała.- Masz ochotę się zrewanżować za ,, Incendio"?
- Jasne.- odparła Lexy,  podwijając rękawy szaty.- Schowajmy się za rogiem. Gdy będzie już blisko odliczymy do trzech i rzucimy zaklęcie ,,Levicorpus".
Po chwili usłyszały kroki.
- Idzie!- ucieszyła się Jenny.
- Raz, dwa,  trzy!!! Levicorpus!- wrzasnęły równocześnie.
Wysunęły się ze swojej kryjówki, by nacieszyć się chwilą triumfu. Jakie było ich zdziwienie, gdy głową w dół zwisała nie Aranei, lecz profesor Snape...
- Och nie!- Jenny pacnęła się dłonią w czoło.
- Panie profesorze! To był wypadek! Miałyśmy trafić kogoś innego!
Severus upadł na ziemię. Wstając, przemówił:
- Nie obchodzi mnie to. Po pierwsze na korytarzu obowiązuje zakaz używania zaklęć! Po drugie była to nieuzasadnione napaść na nauczyciela. Po trzecie włóczycie się po nocach.
Dzięki Wam Ravenclav traci 50 punktów!- nauczyciel podszedł do klepsydr z punktami.
Bliźniaczki zwiesiły głowy. Jak dotąd Krukoni prezentowali się najlepiej. Teraz z pewnością spadną na ostatnie miejsce.
- Do łóżek!- warknął Snape.
Lexy i Jenny udawały, że dreptają w kierunku dormitorium. Snape najwyraźniej był zmęczony, bo łyknął to bez problemu. Dziewczyny ostatecznie skręciły jednak w inną stronę. Wiedziały, że sporo ryzykują, ale chęć zemsty była silniejsza. Po drodze napotkały Avie.
- Cześć, widziałaś może Aranei?- zapytała Lexy.
- Pewnie.- uśmiechnęła się kuzynka Kathleen.- Szła w tamtą stronę.- mówiąc to pokazała bliźniaczkom kierunek.
- Dzięki.- odparły bliźniaczki. - Aha i przekaż Kat, że ją przepraszamy.
Avie skinęła głową.
Bliźniaczki szły w kierunku wskazanym przez Puchonkę. Z nienacka ciszę przerwał krzyk. Ktoś podobnie jak wcześniej siostry schował się za rogiem i ,,poczęstował" obie zakleciem:
,,Incarcerous".  Lexy i Jenny oplotły sznury, które sprawiły, że nie mogły się poruszyć.
- Dwa do zera!- zaśmiała się Aranei.
- Rozwiąż nas!- rozkazała Jenny.
Aranei niechętnie to uczyniła.
- Nie jesteście zbyt sprytne. Zauważyłam jak się na mnie czacie. Domyśliłam się, że zaatakujecie pierwszą osobę, która koło was przejdzie. Dlatego cofnęłam się, zastukałam dość głośno do drzwi od gabinetu profesora Snape'a i pobiegłam w inną stronę, tak żeby mnie nie zauważył.
- To było podłe. Straciłyśmy 50 punktów!- westchnęła Lexy.
- No cóż. Ja chciałam tylko ratować własną skórę.- zaśmiała się.- Jeśli chcecie dostąpić  zaszczytu pojedynkowania się ze mną, to zapraszam do Zakazanego Lasu o północy.
- Na mózg ci padło?!- zdziwiły się bliźniaczki.
- A więc strach Was obleciał?
- Ależ skąd. Po prostu nie kwapimy się do straty kolejnych gjpunktów.
- Jak chcecie. Gdybyście zmieniły zdanie będę czekać. Kierujcie się ścieżką na północ . Po 30 minutach drogi ujrzycie wielki głaz. Tam się spotkamy. O ile oczywiście nie stchórzycie. -parsknęła pogardliwie.
                                                                **************************
Kathleen szukała bliźniaczek od ponad godziny. Była zmęczona i zła.  Może faktycznie nie była szczególnie miła?  To nie zmienia faktu,  że powinny zrozumieć jej nastrój i po prostu dać jej spokój. Zatrzymała się.  Gdzie poszłaby na miejscu Lexy i Jenny?  To głupie...  A może jednak?  W końcu nie sprawdzała łazienki prefektów. Na miejscu spotkała przeszkodę. Drzwi za nic nie chciały się otworzyć. Nawet zaklęciem Alohomora. Najwyraźniej potrzebne było hasło. Już chciała zrezygnować,  gdy nastąpiła nogę na kartkę
z napisem ,,Bąbelkowa rozkosz". Coś mówiło jej,  że to któryś z prefektów zanotował na niej nowe hasło, po czym po prostu zapisek wyrzucił.
- Bąbelkowa rozkosz. - wyrecytowała.
Drzwi otworzyły się. Kat wślizgnęła się do środka.  Nikogo tam nie znalazła. Postanowiła,  że w takim razie sama zażyje relaksującej kąpieli. Już zaczęła zdejmować spodnie, gdy okazało się,  że jednak nie jest sama. Z wody przyglądał jej się Ryan. Speszony gromadził wokół siebie pianę.
- Chyba nie chcesz się ze mną myć?- zapytał przerażony tą perspektywą.
- Zwariowałeś?! Szukam przyjaciółek. A ty mi nie wyglądasz na prefekta. Można nim zostać dopiero w piątej klasie.
- Jacoob zdradził mi hasło -wyjaśnił. -Nie,  tym razem nie podsłuchiwałem. Przy okazji ty też nie jesteś prefektem. Jak się tu dostałeś?
- Zostawiłeś kartkę.- uśmiechnęła się.
- Super, a teraz zmykaj z tąd!  Nie mam na sobie nawet bokserek!
- Jaki pech,  że ty akurat musiałeś teraz wziąść tą kąpiel!  Miałam ochotę na odrobinę relaksu. - jęknęła.
- Chyba będę mógł cię znieść,  jeśli odwrócisz się na chwilę. Muszę założyć to i owo...

                                                  ******************************
- Wystawiła nas!- Jenny była zdezorientowana.- Przecież to tutaj miałyśmy się spotkać.
Bliźniaczki rozejrzeły się. Nic nie wskazywało na jej obecność.
- Mam tego dość!  Oszukała nas!- Lexy nie przebierała w słowach.
- Jestem. - usłyszały tuż za sobą.
Z ciemności wyłoniła się Aranei.
- Peleryna niewidka.-wyjaśniła. -Nie ta legendarna.- sprostowała widząc miny krukonek.
- Kupiłaś na pokątnej?
Ślizgonka tylko kiwnęła głową.
- Ponieważ jesteście dwie, przyprowadziłam koleżankę. - Pozwól tutaj Charlotte.
Bliźniaczki znały ją. Podobnie jak Aranei pochodziła z bogatej,  wpływowej rodziny,  bardzo szanowanej i słynącej z nieskazitelnie czystej krwii.
- Niech będzie.- zgodziła się Jenny.
- Zacznijmy,  może.
Cała czwórka zbliżyła się do siebie. Dziewczyny uniosły wysoko różdżki i ukłoniły się.
Odwróciły się,  przeszły kilka kroków i ponownie zwróciły się do siebie twarzami.
- ,,Expelliarmus"! - rzuciła zaklęcie Jenny.
- ,,Protego"! - Charlotte jakby od niechcenia wyczarowała tarczę.
Jenny ledwo zdążyła się schylić przed odbitym promieniem.
Aranei zaatakowała Lexy wyjątkowo paskudnym zaklęciem na wzrost zębów. Lexy odskoczyła na bok,  ale straciła równowagę i upadając rozcięła sobie rękę. Jenny pomogła wstać siostrze. Aranei wykorzystała ten moment i spowolniła Jenny ,,Immobilus'em". Gdy wraz z Charlotte naśmiewały się z wolno poruszające się przeciwniczki, Lexy wyszeptała:
- ,,Furnunculus"!
Na twarzy Charlotte pojawiły się paskudne chrosty. Gdy ujrzała swoje odbicie w kałuży zasłoniła twarz dłońmi i uciekła, zanosząc się szlochem.
Jenny odzyskała normalną szybkość i postanowiła zrewanżować się na Aranei.
- ,,Tarantallegra"!- wykrzykneła.
Nogi Aranei zaczęły pląsać na różne strony. Jednak jak na prawdziwą czarownicę przystało  Ślizgonka szybkim ruchem sięgnęła po różdżkę i sama rzuciła przeciwzaklęcie.  Siostry były pod wrażeniem. W ten usłyszały, że ktoś się skrada. Aranei szybko narzuciła na siebie pelerynę i znikła. Lexy i Jenny zostały same. Znów usłyszały kroki, ale zdecydowanie bliżej ich. W oddali zobaczyły jakąś ciemną postać.
- Hhhhhhagriddd?- zapytała Jenny.
Ale to nie był gajowy, to było coś znacznie gorszego...

--------------------
Polecamy :)
http://snilyczylihistoriaprawdziwejmilosci.blogspot.com/





3 komentarze:

  1. Ooo ciekawe co to.
    No nareszcie więcej Aranei! I tym razem wykazała się jakimś tam sprytem ;)
    Ryan i Kat... hm... ^^
    Ciekawe co to im się tam skrada... Osobiście już myślałam, że Ar ich wystawi i po prostu wezwie jakiegoś nauczyciela, że widziała, jak wchodziły do Zakazanego Lasu i dziewczyny by miały przesrane, no ale z tym pojedynkiem też fajnie wyszło. ;)
    No to czekam na nowy rozdział i życzę weny ;]

    OdpowiedzUsuń
  2. Super zapraszam do mnie I życzę wenyhttp://ffswiatmagi.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dzięki, odwiedziłyśmy, czekamy na rozdział :)

      Usuń