czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 3 : ,,Niespodziewani goście"



Dziewczyny instynktownie chwyciły się za dłonie . Nie tylko one były przerażone. Pozostałe Krukonki wydawały dziwne piski i nerwowo szukały schowanych różdżek. Jedynie Elise- prefektka z siódmego roku zachowała zimną krew i postanowiła zlokalizować intruza na własną rękę. Po chwili dołączyła do niej Kathleen. Tuż obok niej rozległ się szmer i ujrzała zarysowaną w ciemności sylwetkę. Błyskawicznie odwróciła się, złapała kogoś za szyję i przydusiła do ściany. Elise schwyciła różdżkę i mruknęła zaklęcie:
Lumos.
To samo uczyniły Sophie i Jessica. Wszystkie trzy skierowały światło na Kathleen duszącą ...Ryan`a, a także ... tuzin Ślizgonów, chowających się po kątach.
- Czy mogłabyś... mnie łaskawie... puścić...- wysapał, z trudem łapiąc oddech.
- Najpierw gadaj, co wy tu robicie?! - syknęła,lekko rozluźniając uścisk.
- Jak mnie udusisz, to się nie dowiesz. - uśmiechnął się ironicznie.
Reszta Ślizgonów zarechotała. Dziewczyna niechętnie puściła Ryan'a, wciąż jednak pozostała w bliskiej odległości, gotowa do ataku.
- No cóż... - zaczął, patrząc jej w oczy.- Nie wiedziałem, że tak ucieszysz się na mój widok, że rzucisz mi się na szyję.

Tym razem śmiech dopadł nie tylko Ślizgonów. Chichotały również wszystkie Krukonki z Lexy i Jenny na czele. Te ostatnie próbowały ukryć swoje rozbawienie, chowając głowy pod poduszki.
Lekko speszona Kathleen odwróciła wzrok, zastanawiając się nad odpowiedzią. Nie dosyć, że Ryan z niej szydzi, to jeszcze robi to przy wszystkich!

- Nie wstydź się! Wiem, że wszystkie laski na mnie lecą.
- Przestań!- krzyknęła Kathleen, cała już zaczerwieniona. Pomału puszczały jej nerwy, co zdarzyło się jej pierwszy raz podczas czteroletniego pobytu w Hogwarcie.- Miałeś mówić, co ty i twoja banda, robicie w naszej sypialni!
- Jeszcze się nie domyślasz? Skoro nie  miałyście ochoty przyjść na naszą imprezę, postanowiliśmy, że impreza przyjdzie do was!- mówiąc to wskazał na Marco i Jacoobsa, trzymających przenośne radio.
- Z choinki się urwałeś?! Człowieku, daj nam spać!Jest za piętnaście dwunasta!
- Na pewno się nie skusicie?- zapytał, wyjmując kremowe piwo.

Lexy i Jenny błagalnym wzrokiem, rozmiękczyły serce przyjaciółki. Wyglądały tak, jakby zapomniały o przykrych doświadczeniach, zwiazanych z poprzednią zabawą.
- No dobrze.- odparła Kathleen.- Rozłóżcie sprzęt w pokoju wspólnym, a my w tym czasie się przebierzemy. Ślizgoni skierowali się ku schodom, a Elise zamknęła za nimi drzwi.

W sypialni dziewcząt zrobiło się gwarno. Lexy, Jenny i Kathleen szybko zmieniły fryzury i nałożyły makijaż.
- Wyglądacie prześlicznie!- jęknęła Amanda, wciąż walcząc z żałośnie sterczącym kosmykiem. - Accio, nożyce!- zawołała.
Dziewczyny podziękowały,wydobywając z kufrów swoje sukienki. Gdy już je założyły, bliźniaczki ze śmiechem odkryły, że sukienka Kathleen różniła się tylko kolorem. Ich ,,miniówki" były fioletowe, z kolei przyjaciółka kupiła niebieską.
- Nie wiedziałam, że też macie ciuchy ze Stylowej Czarownicy.- powiedziała Kathleen.
Christy otworzyła drzwi zaklęciem: Alohomora i wszystkie Krukonki (oprócz Elise, która postanowiła się wyspać, przed jej jutrzejszym testem z transmutacji oraz dziewczyn z pierwszego roku) wyszły z pomieszczenia.
Nagle Jenny stanęła jak wryta, po czym wydała z siebie potok słów, z których Lexy zrozumiała tylko: Oni tu są .
- Jacy oni?- zapytała zdezorientowana siostra.
- Gryffoni.- wyszeptała Jenny, osuwając się na barierkę, jakby miała zaraz stracić przytomność.
Lexy zbladła i spojrzała na Kathleen.
- Cześć dziewczęta!- zawołał Thomas.
- Słyszeliśmy, jak koledzy Ślizgoni, wbijają się do was i postanowiliśmy zobaczyć co się święci.- uściślił Niall.
- A właśnie, skąd wy znacie hasło?- zapytała Amanda.
- Ślizgoni podsłyszeli was,mówiące hasło, a my podsłyszeliśmy Ślizgonów- wyjaśnił Thomas.
- Na szczęście, jutro jest zmieniane hasło.- uśmiechnęła się Lexy, wchodzac do Pokoju Wspólnego.
Nastała niezręczna cisza, którą przerwała Kathleen:
- Wypijmy za nowy rok szkolny!- zawołała podnosząc kufel z piwem kremowym do góry.
-Za nowy rok szkolny! -zawtórowali wszyscy.

Impreza wreszcie rozpoczęła się na dobre. Thomas jako pierwszy zebrał się na odwagę i poprosił do tańca Jenny. Zaraz za nim na parkiecie pojawili się Lexy i Niall, Amanda i Marco, Sophie i Ryan oraz Kathleen i Jacoobs. Reszta Ślizgonów i Gryffonów objadała się słodyczami z Miodowego Królestwa i grała w Eksplodującego Durnia . Następnie jak przystało na prawdziwe przyjęcie przyszedł czas na różne konkurencje. Kathleen okazała się nieoceniona w pojedynkach z użyciem magii, Ryan opowiadał najlepsze dowcipy. Nikt nie równał się z Rupertem z Gryffindoru w naśladowaniu nauczycieli. Szczególnie dobrze wyszło mu parodiowanie Snape'a. Rupert nauczył się jego chodu, mowy i spojrzenia bez najmniejszego problemu! Potem urządzili maraton tańca. W tej dziedzinie faworytkami okazały się Lexy i Jenny, którym co chwilę partnerował inny chłopak, gdyż tylko one potrafiły tańczyć bez wytchnienia do wszystkich piosenek, wymyślając nowe kroki i układy. Aktualnie brylowały na parkiecie same, wykonując akrobacje do muzyki nowoczesnej. Przestały, gdy uświadomiły sobie, że wygrały. Usiadły obok Kathleen, rozmasowując sobie obalałe nogi. Zrobiło się już naprawdę późno, więc Elise wyprosiła towarzystwo, niezważając na oburzenie swoich współlokatorek.
Dziewczyny ledwo żywe powlokły się na górę.
- Nie czuję nóg!- poskarżyła się Lexy, padając na łóżko.

*************************************

Kathleen przeciągnęła się leniwie. Coś jednak ją niepokoiło. Oprócz niej w sypialni znajdowały się tylko śpiące nadal bliźnaczki. Spojrzała na zegarek, jej obawy były uzasadnione, już za 12 minut rozpoczyna się pierwsza lekcja i to... eliksiry...

sobota, 25 lipca 2015

Rozdział 2: ,, Znów w szkole"



Pociąg pomału zbliżał się do celu. Wiwatom i okrzykom nie było końca. Szczególnie zachwyceni byli pierwszoroczni. Po raz pierwszy widzieli zakazany las i góry, otaczające Hogwart. Jednak nawet na tych, którzy przybyli do szkoły magii po raz kolejny, zamek robił niemałe wrażenie. Dziewczyny pospiesznie nałożyły szaty z herbem Ravenclavu, chwyciły kufry i czekały aż pociąg się zatrzyma. Gdy to nastąpiło, radośnie wybiegły z expressu, machając wesoło Hagridowi.  Gajowy nie miał jednak czasu na pogawędkę, gdyż jak co roku przeprawiał nowicjuszy przez jezioro.
- Pirwszoroczni za mną! -rozległ się głos półolbrzyma. Podreptała za nim grupka licząca blisko setki. Uczennice usadowiły się na pobliskim głazie. Nie licząc poświaty Księżyca i lampy trzymanej przez Hagrida, wszędzie otaczał je mrok. Kiedy tak oczekiwały na powozy nagle Kathleen zapytała,wahając się:
- Czy wy widzicie testrale? - Bliźniaczki spojrzały na nią zaskoczone.
- Nie. - odpowiedziały chórem - A ty?
Kathleen spojrzała na dziewczyny z udawanym uśmieszkiem, po czym odpowiedziała:
- Nie, ale mało brakowało. Nie chcę o tym rozmawiać. - zakończyła szybko temat, spuszczając wzrok.
Lexy i Jenny ze zrozumieniem pokiwały głowami.
W tym czasie nadjechały powozy i dziewczyny wsiadły do nich, rozmyślając o różnych sprawach. Bliźniaczki zmieniły fryzurę na bardziej elegancką. Różowe włosy zmieniły kolor na kruczoczarne i zostały upięte w wytworny kok. Razem z Kathleen czuły niepokój, nie widząc jakie zwierzęta prowadzą ich powóz. Słyszały jednak o nich sporo na lekcji Opieki nad magicznymi stworzeniami i były w stanie choć w części je sobie wyobrazić.

Chwilę później zatrzymały się przed murami zamku. Gdy wysiadały, usłyszały za sobą gwizdy Ślizgonów,którzy obserwowali je od dłuższego czasu :
- Dziewczyny, co powiecie na małą imprezkę w naszym dormitorium? - zapytał Marco z łobuzerskim uśmiechem.
- Może kiedy indziej? - odpowiedziała Jenny, mrużąc oczy.
Wtedy Ślizgoni przestali gwizdać i na środek wyszedł Ryan :
- Wiedziałem, że Krukoni są zarozumiali, ale nie wiedziałem, że wy takie jesteście! Co się z wami dzieje! Dziewczyny!
- Kathleen, która lubiła Ryan, jak zresztą wszystkich, odparła:
- Nie powiedziałyśmy, że nie przyjdziemy. Ale po tym co powiedziałeś nie ma szans, abyśmy przyszły kiedykolwiek.
Ryan uśmiechnął się pod nosem i powiedział :
- Ty żartujesz, prawda? - W tym momencie pojawiła się profesor McGonagall, więc Kathleen rzuciła tylko :
- Jak zawsze.
Przyjaciółki razem z innymi czwartoklasistami wkroczyły do Hogwartu. Tłum prowadzili nauczyciele i prefekci, którzy dumnie prezentowali swoje lśniące odznaki.

Gdy w końcu usiadły przy stole Krukonów, Jenny szepnęła:
- Jestem tu już czwarty rok, a wciąż nie mogę się napatrzyć na ten sufit.
Kathleen już miała odpowiedzieć, lecz Lexy była pierwsza :- Cichoo, idą pierwszoroczni!
Kilku z nich było mokrych od stóp do głów. Zapewne podczas przeprawy wypadli z łodzi.
Dziewczyny jak na komendę wyprostowały się i zaczęły słuchać  ględzenia Tiary, jak nazywała to Kathleen. Po odśpiewaniu piosenki profesor McGonagall zaczęła odczytywać nazwiska uczniów:
- Brown Vanessa!
Nieporadna rudowłosa dziewczynka z trzaskiem usiadła na stołku, a nauczycielka założyła jej na głowie tiarę.
- Hufflepuff!- wykrzyknęła.
Następnie wywołany został Dorey Charles, ten został przydzielony do Gryffindoru.
Kolejnych dwóch uczniów zasiliło Slytherin, trzech Gryffindor, pięciu Hufflepuff, aż
 w końcu....
- Ravenclav! - wrzasnęła tiara,  założona na głowę dziewczyny o imieniu Emily. Kathleen, Lexy i Jenny przywitały ją gorącymi oklaskami. Do tego domu trafili również: Emma, Susan, Elvis, Brandon, Charlie, Christy, Fergie, Max, Alex, Nadia.

Gdy przydział się skończył, Jenny powiedziała: - Grono Krukonów powiększyło się tylko o jedenastu! To nie dobrze!
Lexy spojrzała na siostrę, której nie słuchała i szepnęła:
- Mogłybyśmy pójść na tą imprezę do Ślizgonów! - Jenny obrzuciła ją srogim wzrokiem i powiedziała:
- Żebyśmy miały znowu punkty na minusie? Nie ma mowy!
- Mogłoby być całkiem fajnie!- wzruszyła ramionami Lexy.
-Daj spokój. Nie mam ochoty patrzeć na gębę Ryan`a. -Jenny pozostawała nieustępliwa.

Głos zabrał Dumbledore. Jak zwykle jego przemowa była bardzo krótka:
- Serdecznie witam wszystkich w Hogwarcie! Skoro nastąpił już przydział myślę, że najwyższy czas się posilić! A więc bez zbędnych wstępów zaczynajmy ucztę! Dziękuję!

Na stołach pojawiły się paszteciki, udka kurczaka, frytki, befsztyki, kiełbaski, grzanki, bukiety surówek, devolaille, bekony, koszyki z najróżniejszymi owocami, pudding, budynie i wiele innych potraw.
Po smacznym jedzeniu dziewczyny i reszta Krukonów poszły do Pokoju Wspólnego, aby chwilę później rzucić się na łóżko i rozmyślać o następnym dniu.
O dziwo dość szybko udało im się pogrążyć we śnie...

*************************************

Nagle obudził je krzyk..

środa, 22 lipca 2015

Rozdział 1 : ,,Droga do Hogwartu"



W końcu nadszedł ten dzień, na który wszyscy tak długo czekali. Nie mogli uwierzyć, że znów wracają do Hogwartu. Szkoła Magii i Czarodziejstwa była dla nich jak drugi dom. To tutaj zgłębiali tajniki czarów, przeżywali największe przygody i nawiązywali przyjaźnie. Wśród tłumu radosnych uczniów, którzy przybyli na peron 9¾, po raz kolejny i właśnie próbowali wejść do zatrzymującego się pociągu były: bliźniaczki Lexy i Jenny z Ravenclavu oraz Kathleen- również z tego samego domu.
- Cześć moje Krukonki!- krzyknęła przyjaźnie Kathleen, wbiegając na peron z kufrem w ręku. - I Ślizgonki. - dodała, uśmiechając się.
Kathleen była bardzo lubianą osobą, o dziwo nawet wśród samych Ślizgonów!

Wszystkie dziewczyny pomachały jej życzliwie i wsiadły do pociągu. O wolnym miejscu można było tylko pomarzyć.
- Nie wierzę, wszystkie przedziały są zajęte!-  jęknęła Jenny, otwierając już trzecie drzwi.- Nie mam zamiaru siedzieć z tymi nadętymi Puchonami!- skrzywiła się, zmierzając ich wzrokiem od stóp do głów.
- Nie przesadzaj, są całkiem przystojni!- westchnęła Lexy, czym zasłużyła sobie na chłodne spojrzenie siostry. Po chwili miejsca ustąpili im Gryffoni z szóstego roku.
- Popatrz, to są prawdziwi faceci!- Jenny spojrzała z rozmarzeniem na znikających za rogiem chłopaków. Bliźniaczki niedbale rzuciły ciężkie kufry i rozsiadły się na ich fotelach. Obie wyciągnęły małe lusterka i zaczęły bawić się swoim wyglądem.
Zamiast długich, prostych blond włosów z figlarną grzywką opadającą na oczy, na ich głowach widniały różowe, puszyste włosy ścięte ,,na bombkę". Niebieskie oczy przeistoczyły się w zielone, a dośc szczupła sylwetka przybrała kobiece kształty i stała się nieco masywniejsza. Dziewczyny trzy lata temu odkryły, że są metamorfomagami, co sprzyjało płataniu figlów kolegom, koleżankom, a także rodzicom.

Po chwili dziewczęta znalazła ich przyjaciółka, Kathleen, która również posiadała tą wyjątkową umiejętność.
- Zobaczcie, co kupiłam!- pomachała im przed oczyma Fasolkami Wszystkich Smaków. Co roku kupowała je w Expressie do Hogwartu. Jednak Lexy i Jenny próbowałyby ich dopiero po raz pierwszy.
- Ale będzie zabawa!- zaśmiała się Lexy. Już od dawna miała ochotę na skosztowanie fasolek, które tak zachwalała przyjaciółka.
- Zależy, na jaki smak trafisz.- zauważyła z niepokojem Jenny.- Czy to na pewno BEZPIECZNE?
- Nie wiem, ale właśnie o to chodzi. Bez ryzyka nie ma zabawy!- odparła otwierając pudełko.
- No, kto się odważy spróbować pierwszy?- zapytała zachęcająco potrząsając paczką.
- Niech będzie! Przekonałaś mnie!- Jenny wsadziła rękę do opakowania. Z jednej strony nieco przerażała ją wizja rozmaitości smaków ,które mogły znaleźć się w jej przełyku, z innej perspektywy było to w pewien sposób ekscytujące.
- Tylko nie podglądaj!- upomniała ją siostra bliźniaczka.
Jenny po omacku chwyciła pierwszą, lepszą fasolkę i wsadziła ja sobie do ust. Nieminęło kilka sekund, a na jej twarzy pojawił się grymas obrzydzenia. Odruchowo wypluła pomarańczową pastylkę.
- Woskowina. -oświadczyła,wycierając język.- No,Lexy,twoja kolej.-uśmiechnęła się złośliwie. W głębi duszy miała nadzieję, że siostra skosztuje,coś równie niejadalnego.
- I pomyśleć, że wszystkie należymy do Ravenclav. - pokręciła głową Kathleen, podczas gdy koleżanka losowała fasolkę.- Zakład, że żaden Krukon oprócz nas,nie odważyłby się na taką zabawę?
Lexy również się nie poszczęściło- trafiła na smak trawy. Jenny potajemnie uniosła ręce w geście zwycięstwa. -Dawaj Kathleen!- Lexy dopingowała przyjaciółkę.
- Chyba mamy dziś pecha dziewczyny.- oznajmiła Kathleen po wypluciu pastylki. -Podejrzewam,że to była pasta do zębów.
- Fuj. - skrzywiły się bliźniaczki.
- Chyba na dziś koniec degustacji. - Kathleen schowała resztę fasolek do czarnego kufra.

- Wiem! -Lexy klasnęła w dłonie! - Zagramy w pytanie czy wyzwanie? .
- Eee... Co to jest? - Kathleen nie ukrywała zdziwienia. Słyszała to nazwę po raz pierwszy.
- To taka mugolska gra.-Nauczyły nas w nią grać sąsiadki. To łatwe.Jenny, pomóż mi zademonstrować. Siostra wyciągnęła z kufra pustą butelkę od napoju.
- Załóżmy, że po zakręceniu butelki wskaże ona Lexy. Wtedy pytam:
Pytanie czy wyzwanie?a ona wybiera. -mówiąc to szturchnęła siostrę, która wpatrywała się w krajobraz za oknem:
- Ach tak, już. -powiedziała. - Hmm...Może być wyzwanie...- odparła nadal zamyślona.
- Ok, sama tego chciałaś! - Jenny zachichotała.- Idź do tych Gryffonów w sąsiednim przedziale i zaproponuj im po fasolce. - rzuciła wyzwanie swojej siostrze bliźniaczce.
- Mogę je pożyczyć, prawda Kathleen?
- Jasne.
- Zrobisz to Lexy? - Jenny podała jej opakowanie.
- Bez najmniejszego problemu. - mrugnęła do Kathleen, po czym ruszyła w stronę drzwi. Wykonywała już trudniejsze zadania.
- Muszę to widzieć! - parsknęła śmiechem Jenny, ciągnąc za sobą przyjaciółkę. Razem na palcach podeszły do okienka od drzwi przydziału.
Lexy zbliżała się już do chłopaków z Gryffindoru. Wzięła głęboki oddech i poprawiła nerwowo grzywkę.
- Cześć chłopaki! Może fasolkę? - oparła łokieć o fotel jednego z nich, próbując zachować nonszalancki ton.
- Serio, możemy? - ucieszył się ten najwyższy, wkładając rękę do pudełka.-Ostatnio mało kto się nimi dzieli.
- Cieszę się, że mogłam pomóc, ale muszę już spadać.-mówiąc to poczęstowała ostatniego Gryffona i wróciła do swojego przedziału.
- Podoba mi się ta zabawa! Wchodzę w to!- uśmiechnęła się Kathleen, zajmując swoje miejsce.Lexy zakręciła butelką, która wskazała nową uczestniczkę zabawy.
- Pytanie czy wyzwanie? - zapytała Kathleen.
- Wyzwanie.- odparła przyjaciółka.
Lexy długo się nie namyślała:
- Otwórz okno i krzyknij na całe gardło: Kocham mojego hot-doga!.
- Lexy, wstydziłabyś się, to jej pierwsze zadanie, a ty jej każesz zrobić coś takiego!- oburzyła się siostra.
- Poradzę sobie. -  zapewniła Kathleen. - Miejmy to już za sobą! :
- Kocham mojego hot-dogaaaaaaaaaaa!!! - zawołała. Ze śmiechu nie mogła podnieść się z fotela.
- A ja suchary, które walą kujony. - w ich stronę spoglądał Ślizgon z wyrazem politowania na twarzy.
- Odwal się, Ryan! ŻADEN kujon nie przyjąłby takiego wyzwania.Ciekawe na co Ciebie stać! -zripostowala Lexy.
- Spokojnie, już się nie odzywam.
Ryan w gruncie rzeczy lubił Kathleen. Poprosił ją nawet do tańca na zeszłorocznym balu bożonarodzeniowym. Nie mógł jednak nic na to poradzić, że lubił się z wszystkiego nabijać.
- Teraz ja kręcę.- Kathleen chwyciła butelkę. Tym razem przyszła kolej na Jenny. Ta, ku zdziwieniu wszystkich wybrała pytanie.
- Na pewno? Wyzwania są śmieszniejsze.- upewniła się Kathleen.
- Tak. Nikt jeszcze nie zdecydował się na pytanie, dlatego ja to zrobię.- dziewczyna byla pewna swego.
- No to może..-zastanawiała się.- Już wiem! Jaka była najbardziej żenująca sytuacja w twoim życiu?
Jenny poczuła, że Kathleen zapytała się o coś bardzo osobistego.
- Nie było takiej.- skłamała, żałując, że wybrała pytanie.
- Naprawdę?- Kathleen uniosła brew.
Jenny spojrzała się na Lexy, a ta lekko skinęła głową.
- No dobrze, powiem. Ale nikomu tego nie mów, bo to tajemnica.To było w zeszłym roku. Wszyscy Krukoni cieszyli się ze zwycięstwa naszego domu w Pucharze Quidditcha. Przebywałaś wtedy w skrzydle szpitalnym. No i urządziliśmy dziką imprezkę. Przemyciłyśmy trochę piwa kremowego z Hogsmeade. Było świetnie. Nawet nie zauważyłyśmy, że wszyscy zasnęli w fotelach, tylko ja i Lexy tańczyłyśmy do drugiej w nocy w koszulach i z piwem kremowym w rękach. Przyłapał nas nauczyciel i razem straciłyśmy 50 punktów.