piątek, 4 września 2015

Rozdział 10: ,,Walka, przeprosiny i ratunek"



Kudłate stworzenie było co raz bliżej, poruszało się bardzo niezgrabnie. Z pyska ciekła mu ślina, a kły błyszczały w świetle Księżyca. Wilkołak przenikliwie zawył. Odpowiedziała mu cisza. Zawył jeszcze raz. Tym razem otrzymał odpowiedź. Zza krzaków wyłoniły się jeszcze dwie bestie. Bliźniaczki sparaliżował strach. Chciały uciekać, ale nogi odmawiały im posłuszeństwa. Całe zlane potem nie mogły przypomnieć sobie żadnego przydatnego zaklęcia. Było już za późno. Zwierzęta bez trudu je dostrzegły. Ruszyły w ich stronę. Lexy i Jenny dopiero teraz odzyskały całkowitą jasność umysłów, rzuciły się w ucieczkę. Niestety, wilkołaki nie zrezygnowały z ofiar. Jenny przyszło na myśl dość łatwe, prymitywne zaklęcie, które poznały w pierwszej klasie.
- Wingardium Leviosa.- Jenny skierowała różdżkę na ogromne, przewalone drzewo.
Napięła mięśnie z wysiłku. Jeszcze nigdy nie próbowała podnosić tak ciężkich obiektów i to jeszcze w biegu. Udało się. Drzewo runęło na jednego z wilkołaków. Ten przewrócił się pod ciężarem drzewa, z torsu spływała mu krew. Towarzysze zatrzymali się i  znad ludzką siłą odrzucili roślinę. Ranna bestia pozostała daleko w tyle. Bliźniaczki próbowały zmylić pościg. Rozdzielały się, by znów spotkać się za którymś z drzew. Zwierzęta znały jednak las nie gorzej niż dziewczyny i nie dały się zwieść. Po 15 minutach takiej gonitwy uczennice Hogwartu były wyczerpane. Nie miały siły uciekać, ale nie chciały tak łatwo się poddać. Lexy zamieniła gałązki w kamienie, powiększyła je i razem z siostrą ułożyła z nich wał obronny.
- Jak myślisz, ile czasu im zajmie przebicie się przez ten mur?- Lexy zatrzymała się, żeby złapać oddech.
- Nieszczególnie długo.- odparła bez zastanowienia siostra, również na chwilę się zatrzymując.
- Dlaczego tak uważasz?
- Bo już częściowo im się to udało!- wrzasnęła Jenny, ciągnąc za rękę siostrę.
Obydwie znów zaczęły biec. Po 30 sekundach stworzenia dosłownie zburzyły wał i bez większego wysiłku dogoniły bliźniaczki...

******************************************************
Kathleen tak świetnie bawiła się z Ryan`em, że zupełnie zapomniała po co tu właściwie przyszła. Czas zleciał im na wzajemnym pluskaniu się wodą i wygłupach. Dopiero gdy zegar w łazience wybił 1 godzinę zdała sobie sprawę, że nadal nie odnalazła przyjaciółek. Próbowała się pocieszyć myślą, że pewnie już dawno wróciły do dormitorium, ale instynkt podpowiadał jej, że jest inaczej.
Pożegnała się ze Ślizgonem, przebrała w szatę i opuściła łazienkę prefektów. Nagle zobaczyła swoją kuzynkę.
- Psst.. Avie! Co ty tutaj robisz?- wyszeptała Kathleen.
- Włóczę się, a ty Kat?- zaśmiała się cicho.
- Właściwie to szukam bliźniaczek. Pokłóciłyśmy się i dotąd nie mogę ich znaleźć.- wyznała.
- Widziałam je!- oświadczyła nieco głośniej kuzynka.
- Ciiii... Bo nas ktoś usłyszy...- wystraszyła się Kat.- Mów dalej.
- Kazały cię przeprosić i tyle. No i pytały się czy widziałam Aranei...
- Nie bujaj.- zdziwiła się Krukonka.
- Mówię serio. Przecież mnie znasz. Poszły za nią. Trochę się martwiłam, jak zobaczyłam przez okno, że wchodzą do Zakazanego Lasu, ale Aranei mi powiedziała, że wymieniły porachunki i już słodko śpią...
- Nigdy nie wierzy się Aranei.- westchnęła.- Założę się, że ona je w coś wrobiła i nadal tam są.- Nie wiem, jak ty, ale ja nie zostawię je tak.
- Idę z tobą!- Avie położyła jej rękę na ramieniu.
Kathleen zgodziła się ochoczo. Postanowiła jednak na wszelki wypadek sprawdzić czy bliźniaczki rzeczywiście wróciły do dormitorium. Tak, jak podejrzewała nie było ich tam. Gdy zrezygnowana wyszła na korytarz okazało się, że oprócz Avie czeka na nią ktoś jeszcze. To była osoba, z którą Kathleen raczej nie chciała się spotkać.
- Kat, chciałem z tobą porozmawiać.- Victor zwrócił się do kompletnie zdezorientowanej dziewczyny.
- Nie ma o czym.
- Daj spokój. Wiem o co ci chodzi. Tak, nie pojawiłem się na imprezie, ale chciałem!
- Nie wciskaj mi kitu.
- Wysłuchaj mnie chociaż przez chwilkę. Gdy pojawiłem się w pokoju wspólnym Gryffindoru moi koledzy nie chcieli mnie wypuścić. Nasz dom od dawna nie miał okazji do świętowania. W końcu było już tak późno, że postanowiłem w ogóle nie iść niż tak znacznie się spóźnić.- wyrzucił z siebie.
- Nie sądzisz, że to dość tania historyjka.- zapytała Kathleen, unosząc brew.
- Musisz mi uwierzyć. Naprawdę jest mi przykro. Przepraszam... Mam tu coś, co może poprawi ci humor.- mówiąc to wyciągnął prześliczną bransoletkę i zapiął ją na ręce dziewczyny.
Gdy to uczynił na kolorowych koralikach pojawił się błyszczący napis: Jesteś wyjątkowa!
Kathleen uśmiechnęła się:
- No dobrze, chyba jesteśmy kwita.
- Nie do końca.- zaśmiał się Victor.- Osoba z którą miałem iść do Hogsmeade nie ma pozwolenia od rodziców, więc pomyślałem, że możemy iść razem. To już za dwa dni.
- Jasne. -odparła Kat. - Och nie!- złapała się za głowę.- Całkiem zapomniałam o tym wszystkim.. Vic, przepraszam Cię bardzo, ale muszę już lecieć.
- Może mógłbym się jakoś przydać?
- No nie wiem... Chociaż... - zawachała się dziewczyna.- Ok, zawsze będzie nam raźniej. Sprawa wygląda tak: Lexy i Jenny poszły do Zakazanego Lasu. Dotąd nie wróciły. Martwimy się, że mogło stać się im coś złego.
- Wasze obawy są uzasadnione.Chyba do końca nie wiecie, jakie stworzenia zamieszkują tamtejsze tereny...
- Mówili nam o jednorożcach i hipogryfach.- odezwała się Avie.
- Jednorożce i hipogryfy to pestka w pórownaniu, z tym co kryje się głębiej.- Victor przybrał poważną minę.- Wampiry, wilkołaki... A co do wilkołaków... Spotkałem dziś Hagrida, twierdził, że są dzisiaj wyjątkowo pobudzone. Same zobaczcie. Jest pełnia.- mówiąc to wskazał na okno.
- A to oznacza, że jeśli je ugryzą...- zaczęła przerażona Krukonka.
- Zostaną nimi na zawsze.- dokończyła Avie.

******************************************************

Bliźniaczki nie miały pojęcia ile trwała walka. Wiedziały tylko, że nie mogą się poddać. Stawka była wyjątkowo wysoka. Próbowały róźnych sposobów, by pokonać bestie. Udało im się skrępować jednego rannego wilkołaka tym samym zaklęciem, co je wcześniej Aranei, ale dla zdrowych przedstawicieli tego gatunku więzły były za słabe. Lexy i Jenny wyczarowały również ogień, by odgonić dzikie stworzenia, ale i to na niewiele się zdało.
Zwierzęta koniecznie chciały dopiąć swego. Zdesperowane bestie decydowały się na coraz
brutalniejsze kroki. Jednemu z wilkołaków udało się pochwycić Jenny, gdy ta wyrywała się, postanowił zminimalizować opór i cisnął nią o ziemię. Jenny upadła na twarz. Z jej rozciętych ust polała się krew. Próbowała wstać, ale złamana noga odmówiła posłuszeństwa. Nie miała siły krzyczeć, gdy jej oprawca pochylił się nad nią obnażając kły. Lexy rzuciła się na stworzenie, ale nie dała mu rady. Ponieważ różdżka wypadła jej z kieszeni musiała walczyć gołymi rękoma. Wilkołak gwałtownie zamachnął się łapą, po czym na policzku Lexy pojawiły się rozległe rysy. Drugi osobnik ciągnął ją za zranioną wcześniej rękę, wbijąc jej pazury. Ona również została powalona. Wiedziały co je czeka. Lexy i Jenny z trudem schwyciły się za ręce i przymknęły powieki, oczekując najgorszego. Sekundy mijały, a nic się nie działo. Bliźniaczki otworzyły oczy. Zaczęło wschodzić słońce .
Wilkołaki wymieniły spojrzenia i pobiegły przed siebie, po drodze zgarniając rannego towarzysza. Niebezpieczeństwo minęło, ale dziewczyny były pewne, że i tak nie pozostało im wiele czasu. Z ran ubywało coraz więcej krwii. Próbowały przypomnieć sobie najwspanialsze momenty ich życia, ale prawie każde wspomnienie wiązało się z Kathleen. Żałowały, że przed śmiercią jej nie zobaczą...

Coś poruszyło się w krzakach. Lexy i Jenny wszystko było już jedno. Po cichu liczyły na to, że ten ktoś ukróci im cierpienia. Im oczom ukazał się piękny lisek polarny z lśniącymi oczkami i śnieżniobiałym futerkiem. Tuż za nim kroczył potężny niedźwiedź, niosący na swoich plecach nikogo innego jak Victora. Lexy przetarła oczy ze zdziwienia, spojrzała się na siostrę, która tylko kiwnęła głową na znak, że też to widzi. Victor zszedł z niedźwiedzia. Bliźniaczki usłyszały ciche pyknięcie. Lisek przemienił się w Kathleen, a niedźwiedź w Avie.
- Jak...wy... nas.. tu...- powiedziała Lexy słabym głosem.
- Na wyjaśnienia przyjdzie czas. Teraz najważniejsze jest przetransportowanie Was do zamku.- Victor podszedł do dziewczyn i bacznie przyjrzał się im urazom.- Avie, pozwól tutaj. Twój ojciec jest uzdrowicielem, prawda?
Dziewczyna pokiwała głową i opatrzyła ranny.
- Nie najlepiej to wygląda. Jenny, twoje złamanie jest dość poważne, ale myślę, że pani Pomfrey szybko sobie z nim poradzi. Lexy, konieczne jest jak najszybsze zatamowanie rany. Co do rys nie są szczególnie głębokie.
Victor pomógł bliźniaczkom wstać.
- Proponuję użycia zaklęcia: Ascendio.-rzekł.
Dziewczyny przystały na jego propozycję. Piątka znajomych chwyciła się za ręce. Unieśli do góry różdżki, wypowiedzieli formułę zaklęcia, aż w końcu unieśli się w górę, po mału przesuwając w kierunku zamku.


Gdy Pani Pomfrey zobaczyła bliźniaczki załamała ręce. Podała im z tuzin rozmaitych specyfików i zmieniła opatrunki.
- Jeszcze wczoraj Kathleen opuściła mnie, a już mam kolejnych poszkodowanych na głowie.- biadoliła pielęgniarka. Bogu dzięki, że je tu przyprowadziliście. Widzę, że miały  fachową opiekę...- pochwaliła uczniów.- Gryffindor, Ravenclav i Hufflepuff otrzymują 25 punktów, a teraz zmykajcie!








8 komentarzy:

  1. Pomysł na opowiadanie według mnie jest bardzo kreatywny. Życzę wam powodzenia w pisaniu i myślę, że zostanę tutaj, bo szczerze mnie ta historia zaciekawiła.
    pocalunekdementora.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziekujemy, twój blog jest równie ciekawy :)

      Usuń
    2. Nowy rozdział :) http://zyciewhogwarcieopowiesc.blogspot.com/2015/09/rozdzia-11-za-wiadomosc.html

      Usuń
  2. No to ładnie je Aranei załatwiła. (tak trzymać! XD) :o Ale dobrze, że bliźniaczki sobie poradziły. ;)
    Dziwne trochę, że pani Pomfrey przydziela punkty do domów... Nie wiedziałam, że posiada taki przywilej xD Ale dobrze, że nie zapytała ich, gdzie sobie te rany narobiły, bo by miały przesrane za hasanie po Zakaznym Lesie, w dodatku w nocy i to jeszcze jak pełnia była xD
    Czekam na nowy rozdział i życzę weny. ;*
    P.S. Tak, żyję, tylko ostatnio nie mam czasu pisać. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za opinię :) . W każdym bądź razie dobrze, że żyjesz :D .

      Usuń
    2. http://zyciewhogwarcieopowiesc.blogspot.com/2015/09/rozdzia-11-za-wiadomosc.html
      Już jest nowy rozdział :)

      Usuń
  3. Super skakałam ze szczęścia kiedy zobaczyłam ze jest nowy post juz nie mogę się doczekać kolejnego zapraszam do mnie http://ffswiatmagii.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszymy, oczywiście odwiedzimy twój blog :)

      Usuń